22 czerwca 2012
Rozdział 6.
13 czerwca 2012
Rozdział 5.
-Drrrrrrrr!- pierwsza noc w nowym domu minęła bardzo dobrze, nawet się wyspałam. No ale oczywiście wredny budzik musiał mnie obudzić. W ogóle to kto go prosił o to? A no... w zasadzie to ja go nastawiłam. Nevermind.
-Lilly, idziesz ze mną na zakupy? Sklepy odzieżowe same się nie opróżnią.- zapytała Nicki.
-No raczej, że tak.
-To szybko ubieraj się. Jeszcze po drodze skoczymy pod apartament chłopaków.
-Chłopaków? Jakich chłopaków?
-No przecież to jasne. ONE DIRECTION!
-Dżizys, Nicki. Ty normalnie masz jakąś fobię czy coś.
-No cóż ja na to poradzę. Ale zbieraj się już małpo!
-Nie jestem małpą małpo!
Zaczęłam się przygotowywać do wyjścia. Słońce świeciło, ale jednak był chłodny wiatr. Ubrałam się, a do pojemnej, czarnej torby spakowałam: telefon, mp4, słuchawki, portfel, miętówki, aparat, długopis, kluczyki i notesik- no praktycznie to co zawsze.
Poszłam do kuchni gdzie czekała na mnie Nicki, objadając się kanapkami z masłem orzechowym i popijając sok pomarańczowy. Mimo, że nie byłam szczególnie głodna zrobiłam sobie jedną kanapkę i nalałam 2/4 szklanki soku. Po tym jak zjadłyśmy zaczęłyśmy się zbierać. Założyłam miętowe vansy i poganiałam siostrę.
-No czekaj chwilę!- darła się.
Mieszkałyśmy niemal w centrum Londynu, dlatego postanowiłyśmy pójść "z buta". Droga zajęła nam mniej więcej 10 minut.
-Lilly, jak ty to robisz, że ogarniasz już Londyn chociaż jesteś w nim jeden dzień.- zdziwiła się Nicki. -Wiesz gdzie iść, znasz drogę do centrum jak własną kieszeń.
-To proste jak budowa cepa (LOL). Jak jechaliśmy taksówką z lotniska to patrzyłam na drogę i jakoś tak po prostu zapamiętałam. Nic trudnego.
Doszłyśmy do Brent Cross, ale okazało się, że... przyszłyśmy za wcześnie! Centrum Handlowe było jeszcze zamknięte -.- Pech. Postanowiłyśmy pójść do kawiarni za rogiem, ale na chodniku, a prawie na drodze stało mnóstwo ludzi, konkretnie nastolatek, że aż nie dało się przejść. Zapytałam jakieś pierwszej lepszej dziewczyny o co chodzi, dlaczego tak stoją. Odpowiedziała mi coś po czym moja siostra ledwo co nie zemdlała. ONE DIRECTION TAM BYLI!!!!!!!
Nicki zaczęła się przepychać, jednocześnie ciągnąc mnie za sobą. Dziewczyny stojące obok były takie wkurzone, że się pchamy, ale moja siostra nic sobie z tego nie robiła. W końcu kilka dziewczyn staranowały nasze osoby. Jedna nawet uderzyła Nicki nogą w piszczel. Wyglądało to jak na polu bitwy i przypominało mi to jesień średniowiecza. No dobra, może przesadzam, ale wiecie... mam wybujałą wyobraźnię. To wszystko zauważyli chłopcy, którzy akurat wychodząc z kawiarni przechodzili obok nas. Uderzenie musiało być niesamowicie silne i bolesne, ponieważ Nicki zwijała się z bólu. Prosiłam podchodzące dziewczyny, aby mi pomogły ją podnieść, lecz one nie reagowały. Już miałam dzwonić po rodziców, ale nagle ktoś do nas podszedł. Był to Niall.
-To twoja przyjaciółka?- zapytał podnosząc Nicki z asfaltu.
-Nie, to moja siostra.- odpowiedziałam.
-Paul!- krzyknął.
Gdy ich manager, Paul do nas podszedł od razu wziął Nicki na ręce i ruszył w stronę limuzyny. Nialler i reszta chłopaków szli koło mnie i wypytywali się jak to się stało, a ja powoli zaczęłam im opowiadać. Nie zdawałam sobie sprawy, że obok mnie stali chłopcy z 1D, ci, których tak bardzo kocha moja siostra. Traktowałam ich jak zwykłych przechodniów, którzy zechcieli nam pomóc. Kiedy już wsiedliśmy do samochodu Paul poprosił mnie o numer telefonu do rodziców i po chwili zaczął do nich dzwonić. Powiedział im, że odwiozą nas do domu, bo w zasadzie mojej siostrze nic wielkiego się nie działo. Był to niesamowity ból (wiem, bo podobną sytuację miałam w gimnazjum), ale do przeżycia. Po prostu musiała się położyć i... leżeć.
-Lepiej się czujesz?- spytał Niall z czułością.
-Szczerze? Nie.- zaśmiała się Nicki. Nie wiem czy zdawała sobie sprawę, że właśnie siedzi w samochodzie z 1D, ba, rozmawia z nimi! Chyba po tym bólu jeszcze nie wróciła do siebie, heh.
-Skoro już siedzimy razem w samochodzie to się może poznamy.- zaproponował Liam.
-Nicki.-odpowiedziała, a widząc, że ja nie mam zamiaru się przedstawić dodała:
-A to jest Lilly, moja siostra.
-Tak, tak, siema.-powiedziałam i po koleji uścisnęłam każdą dłoń wyciągniętą w moim kierunku.
Rozmawiali, śmiali się. Byłam im wdzięczna za to co zrobili. Kiedy już dojechaliśmy do naszej posiadłości Nicki zaczęła im dziękować, że dla nas stracili swój cenny czas.
-Kochani jesteście -dodała, kiedy chciałyśmy odejść ale Loczek powiedział:
-Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.
-No my też mamy taką nadzieję.- rzekła podekscytowana Nicki.
-Co powiecie na małe spotkanie?- zaśmiał się Niall.
-Z chęcią. Gdzie? Kiedy? Jak?- mówiła cała rozpromieniona.
-Zostawmy to do ustalenia.- powiedział chłopak w koszulce w paski i podał mi jakąś małą karteczkę. Przypuszczam, że był tam numer telefonu. Paul nie był jakoś szczególnie zadowolony, że umawiają się z fankami, ale co tam.
-No Lilly, mam nadzieję, że ty też się pojawisz.-powiedział naodchodne Liam.
-No chyba nie. Nie przepadam za wa...
-No jasne, że przyjdzie!-skończyła za mnie Nicki i skierowała mnie w stronę bramy wejściowej.
Patrzyłyśmy na odjeżdżającą limuzynę, która po chwili zniknęła nam z pola widzenia.
___________________________________________________
Co tam ludziska? Cierpię na nudę i piszę... chociaż nie mam weny ♥ :D
Następny rozdział dopiero wtedy jak będą 3 komentarze ♥
6 czerwca 2012
Rozdział 4.
-Kurdeeeeeeeee, przestań. Nie jestem pasztetem!
-Zamknij morde, spinaj poślady i wychodzimy, nie?!
-Mother fucker, ogarnij się.
Ohh, jak ja kocham rozmowy z moją siostrą <3 Zlekceważyłam jej nawoływania, odwróciłam się do niej plecami i po raz kolejny zamknęłam oczy. Nagle poczułam, że spadam. Staczam się, lecę, wibruje. What the fuck?! No w każdym razie poczułam ból w okolicach mojej pupeczki. Ta bitch zwaliła mnie z siedzenia!
-Mówiłam Ci, żebyś wstała. - powiedziałam dumna Nicki i dodała:
-Zbieraj się i idź po bagaże.
Wolno wstałam z podłogi i wychodząc z samolotu masowałam obolały tyłek. Wysiadłam, a po chwili zastanowienia podeszłam do taśmy z bagażami i odebrałam swój. Wchodząc do pomieszczenia przeszłam koło ciachaochroniarza. Szeroko uśmiechnęłam się do niego, i wymruczałam mu koło ucha ciche ale ponętne "mrraauu". Lilly, why you're so stupid ?! Przyśpieszyłam i doszłam do samochodu rodziców. Wpakowałam się na tylne siedzenie i włożyłam słuchawki do uszu bo Nicki znowu puszczała tych swoich Łan Dajrekszynów. Ojciec odpalił samochód i gwałtownie odjechał.
-Ej, ej, ej! Stop! STOP! STOOOOOOOOP, NOOO MÓWIĘ! - ojciec nie wiedząc co się dzieje zatrzymał samochód, a matka popatrzyła na mnie z miną 'wtf Lilly? vas happenin Lilly? jesteś głupia Lilly?'.
-No bo zapomniałam walizki z lotniska. - i nagle, nie wiadomo z czego (obstawiam tu swoją głupotę) zaczęłam się śmiać. Napad jakiś. Nie wiem czy mój śmiech tak działa czy co ale wszyscy zaczęli się śmiać. Trzeba być porypanym. Tata jako pierwszy wrócił do stanu normalnego i znowu skierował nas w stronę lotniska. Będąc ma miejscu szybko wysiadłam i pobiegłam w stronę walizki. Stała tam. Taka bezbronna, samotna i smutna. O dżizas, walizka może być bezbronna, samotna i smutna?! Ojciec włożył ją do bagażnika i odjechaliśmy.
-O fuck, jacieszpierdziele, MAMO! TATO! TO JEST NASZ DOM?!?! - darłam się jak dziecko z ADHD ale co się dziwić. Przed sobą miałam piękny dom. Baa, ville ! Był dosyć wysoki. Miał śliczny brzoskwiniowy kolor. Miał ogroooooooooooomny basen. I kort do tenisa. I jeszcze w cholere innych nieokreślonych miejsc.
-JEZU, TEN DOM JEST WYJEBANY W KOSMOS! - krzyknęła nagle Nicki na co mama od razu upomniała ją za słownictwo.
-Mamo uspokój się, ona ma rację! - rodzicielka tylko pokręciła głową z dezaprobatą i odeszła.
-Może pójdziecie zobaczyć wnętrze? - zapytał ojciec obładowany bagażami. Energicznie pokiwałam głową i razem z siostrą pobiegłyśmy do domu.
-Nie, nie! Wcale nie potrzebuję pomocy! - krzyknął ojciec za nami i uśmiechnął się pod nosem.
Wchodząc do domu ujrzałam duży hol, a na prawo od niego przestronną kuchnię. Była w kolorach beżu i brązu. Od kuchni przechodziło się do dużej jadalni a od niej do wieeeelkiego salonu z miękkimi sofami i wielkim TV. W rogu stał kominek, a na nim kilka naszych fotografii. Na ścianach wisiały różne obrazy. Obok kominka stało... Ej Lilly, STOP. IDZIEMY DO POKOJU A NIE! Od razu pobiegłam schodami w górę i otwierałam wszystkie możliwe drzwi. Łazienka, pokój gościnny, jakieś coś i pokój. Na pewno był on Nicki bo na ścianach wisiały plakaty 1D. No nie, oni mnie prześladują. Wyszłam z pokoju Nicki i skierowałam się do ostatnich drzwi. Wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam klamkę. Moim oczom ukazał się duży pokój z granatowo-szarymi ścianami. Na ścianach było kilka fotografii z NY, na których znajdowali się moi przyjaciele. Łza zakręciła mi się w oku, kiedy o nich pomyślałam. W prawym rogu znajdowało się duuuże łózko z milionem poduszek na nim. Na przeciw łózka znajdowało się biurko z motywem UK. Po lewej stronie, na całej, caluteńkiej ścianie rozciągała się gigantyczna garderoba! Weszłam do niej i od razu zatopiłam się w świecie butów, sukienek, torebek... Łoooooooo, dziewczyno ogarnij się! JEZU, JEZU, JEZU! Miazga, nie?!
~~
No siema ludziska! Jak u Was? :> Jak widzicie są małe zmiany na blogu :pp I jak?
Wiem, że długo nie było żadnego rozdziało ale oczywiście Wiczka miała lenia :D Ale już jest. Co prawda jest dosyć dużo opisów ale za niedługo zrobi się ciekawiej ; >
Kolejny rozdział pojawi się po 3 komentarzach, pozdro <3
+ przepraszam za końcówkę, która jakoś dziwnie się ułożyła -,-