8 marca 2013

25. "To był idealny pierwszy..."

-Kochanie wstawaj - usłyszałam szept, nad swoim uchem.
-Obudziła się? 
-No chyba widzisz, że nie.
Chciałam otworzyć oczy ale jak na złość nie mogłam. Cholera jasna! 
-Próbuj dalej!
-Niall, cicho okej?! Budzę ją od 10 minut! 
-Źle to robicie, odsuńcie się! - usłyszałam krzyk, probably my sister i... 
-CO JA DO JASNEJ DUPY ROBIĘ NA ZIEMI?! 
-No leżysz sobie, nie? - skierowała te słowa do mnie, po czym odwróciła się do chłopaków i z wymalowanym uśmiechem na twarzy, dodała:
-Mówiłam, że zadziała - machnęła włosami, stanęła mi na palca, odwróciła się i już jej nie było. 
-Dobra, zbierajcie się. - powiedział Niall i pobiegł za blondynką. 
   Wyciągnęłam rękę do Loczka, żeby mnie podniósł, a ten pokazał palcem na swoja usta.
-Don't deserve.
-Lillyyyyyyyyyyyyyyyyy - powiedział, przeciągając ostatnią literkę mojego imienia. 
   Jego seksowny, lekko ochrypnięty głos trochę mnie złagodził. Jeszcze te jego zielone tęczówki... NIE NO LILLY, NIE DAWAJ SIĘ TAK ŁATWO. W ułamku sekundy podparłam się na rękach, wstałam i zgrabnie przez niego przeskoczyłam.
-Będziesz coś chciał dziadu, zobaczysz - powiedziałam do zdezorientowanego chłopaka. 
-Lileczko, no proszę cię.
-ŚPISZ U PSA!
-Nie lubię psów. 
-Czyżby?
-Wolę koty.
-NIE KŁAM!!!
-Mogę Cię przelecieć?
-Nie, bo śpisz u psa.
-Ale zabieram Cię ze sobą.
-Żeby mnie przelecieć?
-A mogę?!
-Nie, bo śpisz u psa.
   Chwila ciszy. Patrzymy na siebie jak na idiotów. Śmiech. 
-Hahaha, kocham Cię pussy! - podszedł do mnie i przytulił.
-I tak śpisz u psa.
Usłyszeliśmy za sobą śmiech, więc się odwróciliśmy. Za nami stał.. a raczej leżał i pokładał się ze śmiechu Louis.
-Długo tu stoisz? - zapytałam unosząc brwi.
-Od początku tej fascynującej konwersacji. Haha chodźcie wreszcie, bo Niall jest głodny.
-A kiedy to on nie jest? - zapytałam, szeroko się uśmiechając.
Tomlinson zaśmiał się, podszedł do nas, złapał za ręce i wyciągnął nas z samolotu. Po chwili wygodnie siedzieliśmy w limuzynie, która miała nas zawieść do hotelu.
-Tylko nie zapomnijcie stanąć przy restauracji. - powtarzał co kilkanaście sekund Niall.
W końcu nie wytrzymałam i rzuciłam w niego pierwszą lepszą rzeczą jaką miałam pod ręką. Okazało się, że był to telefon Malik'a.
-Ej no! Czemu akurat mój telefon?!
-Bo tak mi się podobało geju.
-Sama jesteś gej.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Tak.
-Hahahaha.
-Śpisz u psa razem z Harry'm.
-Ałć. Bolało, wiesz?! - wykrzyknął Niall, masując miejsce, w które go uderzyłam.
-Zapłon to ty masz kochanie, hahaha.
   Przez chwilę kłóciłam się z Niall'em, ale nagle zauważył, że jesteśmy pod Nando's i zaczął piszczeć jak siedmioletnia dziewczynka, która dostała nową lalkę do kolekcji. Wyskoczył z limuzyny i zaczął biec do restauracji. Było dużo ludzi, więc wymachując rękami dostał się do kasy. Potrącił, zranił, zdeptał kilka osób, ale co tam, co się nie robi dla jedzenia. Czasami poważne zastanawiałam się czy Nicki i Niall nie są rodzeństwem... Ciekawe.
   Wybraliśmy dość duży stolik, usiedliśmy, a po chwili zdyszany Nialler podbiegł do nas z pięcioma wielgaśnymi tacami, na których były zestawy. What the fuck, jak on to w ogóle uniósł?!
-Poczekajcie chwilę, pójdę po resztę.
-ŻE CO?!?!?!
-Hahahahaha, to taki joke, nie mam nic więcej. Idę tylko po 5 shake'ów, 5 sosów i 5 hamburgerów.

   Kiedy już WSZYSTKO zjedliśmy (pomińmy, że Horan razem z Nicki zjedli 8/10 tego co było na tacach) ruszyliśmy w stronę naszego hotelu. Droga zajęła nam naprawdę długo, bo aż 2 godziny. Już na parkingu powitał nas święcący, a wręcz rażący neon z napisem "Sofitel". Przed hotelem od razu przyczepiło się mnóstwo paparazzi, fanek, nie wiadomo czego jeszcze. Gdy już w spokoju weszliśmy do budynku, dostaliśmy klucze, mogłam odetchnąć. Połowa już za nami. Poszliśmy do swoich pokoi: ja i Hazz, Nicki i Niall, Zayn i Liam, Lou i El. W środku przywitały nas: mega wygodne łóżko, na nim szampan, kwiaty i czekoladki. Byłam zachwycona i wniebowzięta! Mój mężczyzna to jest jednak wyjątkowy!!!
-Podoba się? - zapytał Harry z szerokim uśmiechem.
Nie potrafiłam zrobić nic innego jak go pocałować i rzucić na łóżko. Zrobiło się tak romantycznie, że byłam gotowa na wszystko. Haha, dosłownie.
   Harry przekręcił mnie na plecy. Delikatnie drażniłam się z jego podniebieniem i nagle, znienacka ugryzłam go w wargę. Opuszkami palców badał każdy skrawek mojego ciała. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Mocno przyciągnęłam chłopaka do siebie i poczułam ciepło jego skóry przy swojej piersi. Przysunął swoją twarz do mojej tak, że poczułam ciepły powiem jego oddechu na szyi. Wpatrywał się w moje czekoladowe oczy z pożądaniem. Dotknął dłonią paska u moich spodni, a palcem pstryknął w klamrę. Cicho się zaśmiałam, a po chwili poczułam dotyk jego gorących ust na skroni. Przeniósł je na policzek, a po chwili muskał moje usta swoimi. Wsunął swój język do buzi, widząc, że oddaję pocałunek. Ugryzł mnie w ucho, a potem przejechał językiem wzdłuż szyi. Zadrżałam i chwycił Harry'ego za włosy ekscytując się jego bliskością.
-Chcesz mnie? - wychrypiał, sunąc dłońmi po moich plecach.
-Tak. - jęknęłam, przybliżając się do niego jeszcze bardziej. Przez cienki materiał koszulki mogłam poczuć jego idealne ciało. Jakby stworzone tylko dla mnie.
   Chwycił mnie za biodra, nic nie mówiąc. Oplotłam go nogami wokół nich, składając delikatny pocałunek na szyi. Westchnęłam, gdy poczułam jak bardzo... jak bardzo był gotowy. Przejechałam dłonią po jego torsie, a on wzmocnił uścisk na moich biodrach.
-Zawsze mnie miałaś, Lilly. - powiedział, spoglądając w moje oczy.
   Fala gorąca natychmiastowo przeszła przez moje ciało, zaczynając od twarzy, kończąc na podbrzuszu. Powoli i delikatnie zdjął moją bieliznę. Uśmiechnął się spoglądając na mnie. Patrzył na mnie z pożądaniem. Kiwnęłam głową, a on usadowił mnie na stole. Odchyliłam głowę do tyłu, a on ucałował mnie w szyję, by następnie wodzić wargami po moich piersiach, kościach biodrowych, udach i kostkach. Wracając składał pocałunki w tych samych miejscach. Zaniósł mnie do łóżka.
   Gdy oboje byliśmy już gotowi, powoli zagłębiał się we mnie, a ja czułam się jak w raju. Było niebiańsko. Po prostu. Jego ruchy były wolne, delikatne i jednocześnie subtelne.
Powoli zaczął zwiększać tempo, by po chwili zwolnić. Powtórzył to kilka razy.
-Harry, błagam... - jęknęłam.
   Wraz z moimi słowami gwałtownie przyśpieszył. Wydawałam z siebie odgłosy zadowolenia, satysfakcji. Nagle zaczął przyśpieszać. W tym momencie poczułam, że to teraz. Oboje byliśmy u szczytu. Błogostan i spełnienie emocjonalne. To właśnie czułam.
-Idealny pierwszy raz. - to było pierwsze co powiedziałam, opadając na poduszkę.
   Przez 15 minut leżeliśmy w ciszy, wpatrując się w sufit. Po chwili jakoś samoistnie usnęliśmy. Po kilku godzinach z uśmiechem na twarzy obudziliśmy się w objęciach. Nagle do pokoju wtargnął Louis wołając nas na hotelowe śniadanie.
JAK ON SIĘ DOSTAŁ DO NASZEGO APARTAMENTU, NO PYTAM, JAK?!
   Wzięliśmy razem szybki prysznic, ubraliśmy się i zeszliśmy do jadalni. Jak zobaczyłam talerze pełne jedzenia od razu zrobiłam się głodna, tak samo jak po wyczerpującym seksie. Hahahaha, omg, jak to brzmi. Zayn, Niall, Liam a w szczególności Lou bardzo się z czegoś śmiali. Na początku nie mogłam załapać o co im chodzi, ale Louis zaczął wydawać takie dźwięki, jak ja wczoraj................. Czy oni zawsze muszą nas upokarzać? Harry się zaczerwienił, a Lou klepnął go w ramię i powiedział:
-Well done, stary.
   Wszyscy zaczęli się głośno śmiać, a Lou zaczął mówić do El:
-Maybe it's our turn?
-If you want a blow job, you'll have to shower first.
   HAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA, wtedy już nie wytrzymałam, popłakałam się ze śmiechu. Boże, co za lodziara. HAHAHAHAHAHAHAHAHAHA. Brakowało mi powietrza. Zresztą nie tylko mi. HAAHAHAHAHAHAHA. Umieram. HAHAHAHAHA.
-Okay, I'll have to shower. Bye.
   Hahahaha, uwielbiam tego gościa!
-I'll go to apartment. We'll join you in an hour.
   Kiedy nasza "zakochana para" zeszła nam z oczu, chłopcy chcieli wcielić nas w plan jak tym razem upokorzyć ich. Pochyliłam się, a oni wszystko wyjaśnili.


_______________________________________________________
Na początku chcę oczywiście pozdrowić Kluskę! :* ♥
Przepraszam, że tak długo zwlekałam z tym rozdziałem. Napisałam go z 8 marca na 9 marca. Godzina 22:10 do 01:30. Zastanawiam się czy iść spać, czy w ogóle nie spać. Dobra, over. Bye guys.

Liczę na komentarze. W razie czegoś piszcie, lub zadawajcie pytania.


AHA I JESZCZE JEDNO, NAJWAŻNIEJSZE. TUTAJ MACIE TAKIEGO ZAJEBISTEGO COŚ-JAK-VLOGA ZAJEBISTEJ MARDZI ♥ (pozdrawiam kochanie)


Od vicky: nie robimy reklam ale dla najwspanialszej Kluski zrobimy wyjątek :) Jeśli chcecie poczytać o przygodach Ziall'a zapraszam na jej bloga. + mój tt & ask :)

4 stycznia 2013

24. "...zadbam o to, żebyś się dobrze bawiła"

-LILLY!!!
   No i jeb. Spadłam z łóżka. Fajnie mam, nie?
-Czego znowu?! - wydarłam się, rozmasowując obolały tyłek.
-Chodź tu do mnie Lilyane. Natychmiast! - przeżegnałam się, taki odruch. Mama użyła moje pełne imię. Oj nie będzie dobrze.
   Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę sypialni rodziców. Po drodze zdążyłam wywalić się na butach Nicki. Wystawiłam jej środkowego palca a ona 'słodko' się do mnie uśmiechnęła.
-Tak mamusiu? - zapytałam, wychylając się zza drzwi.
-Pierwsze: dlaczego tak późno wstałaś? Nie wyrobisz się w 45 minut. - zrobiłam tzw. facepalm'a.
-Nie wierzysz we mnie?
-Drugie: co to jest? - podniosłam wzrok do góry.
-O żesz kurwa ja pierdole szmaciana mać. SKĄD TO MASZ?! - otworzyłam buzię ze zdziwienia.
-Chyba ja powinnam zadać ci to pytanie. - uf uf uf, nie zwróciła uwagę na moje słownictwo uf, uf, uf.
-No, bo... Tak jakby była sobie taka... Babcia! I ona stała i.. To jest Nicki! - wytargałam jej z rąk strój, który wczoraj kupiliśmy z Harry'm. Pobiegłam do swojego pokoju i wrzuciłam go pod łóżko.
-Lilly wdech. Lilly wydech. Lilly wdech. Lilly wydech. Lilly wdech. Lilly wdech. Wydech kurwa!
-Nie, wcale nie jesteś dziwna. - powiedziała Nicki, patrząc na mnie jak na wariatkę.
-Pasztetom wstęp wzbroniony! - rzuciłam w nią poduszką. Prosto w ryj 
   Kiedy Nicki wyszła, wzięłam telefon do ręki i sprawdziłam godzinę. 22:37. Mam w chuj czasu, właśnie tak! Wzięłam ubrania, które przygotowałam wcześniej, delikatnie się umalowałam i wyprostowałam włosy. Jestem prze koksu, zdążyłam ♥ 
-Tatku kochany! - zawołałam.
-Słucham?! - zapytał, wchodząc do mojego pokoju.
-Pomożesz mi znieść walizki? - widać było, że jest zniechęcony (no, bo kto normalny chce nosić 69 kilogramowe bagaże?!) ale po chwili jego twarz rozjaśnił szczery uśmiech. Pocałował mnie w czoło i wyszedł, trzymając w ręce walizkę. Szybko wyciągnęłam strój od Harry'ego z pod łóżka i włożyłam go do torebki.
-Nicki! Jesteś gotowa?!
-Chyba...
   Skierowałam się do jej pokoju i pomogłam jej się dopakować. Ale jestem kochana  Chociaż i tak już jesteśmy spóźnione, chłopaków dalej nie ma. Trochę posiedziałyśmy na necie a po chwili usłyszałyśmy ich głosy.
   Ostatnie poprawki, przepychanie w drzwiach i byłyśmy w salonie. Dałam Harry'emu całusa w usta, a resztę delikatnie przytuliłam. Elke też. CUD SIĘ ZDARZYŁ! No co? Nie mam zamiaru psuć sobie humoru już na samym starcie, przez jej głupie spojrzenia, skierowane w moją stronę. Głupi nie odpuści, nie?
-Musimy się zbierać. - powiedział Li i skierował się w stronę wyjścia. Wszyscy poszliśmy za nim, włącznie z rodzicami.
-No błagam, darujcie już nam tych czułości. - powiedziałam, unosząc głowę ku niebu. Mama obdarowywała nas wszystkich całusami i uściskami (które wystarczyłyby nam na kolejne dwa tygodnie). Tata po prostu wyciągał do każdego dłoń. Na dłużej zatrzymał się przy Harry'm i powiedział mu coś na ucho. Wiedziałam co się święci.
-Tato, daruj.
-Ale o co ci chodzi? - zapytał 'zdziwiony'.
-Po ostatnim wybryku mamy z kondonami, dziękuję.
   Wszyscy zaczęli się śmiać, a po chwili (kiedy mama już wszystkich wycałowała, a ojciec wręczył mi i Nicki paczkę durex'ów, twierdząc, że "nie chcę zostać dziadkiem") wsiedliśmy do limuzyny chłopaków. Rodzice stali przytuleni do siebie i machali nam na pożegnanie. Na zmianę z Nicki, wysyłałyśmy im całusy. Kiedy zniknęli nam z pola widzenia usiadłyśmy na kanapie. Nie minęło kilka sekund od odjazdu a dostałam sms'a:

'Kochamy was, bawcie się dobrze! Zabezpieczcie się! Mama i tata x'

Wybuchnęłam śmiechem i przeczytałam sms'a na głos. Harry od razu znalazł się przy mnie i wyszeptał:
-Już o to zadbam, żebyś się dobrze bawiła. - delikatnie pocałował mnie w usta i położył się na moich kolanach.
-You're pervert.

-Louis weź kurwa te stopy! - no tak, zaczyna się...
-To ty mi trzymasz głowę na stopach, Malik!
-Weź te stopy matole!
-Co ty ode mnie chcesz idioto?!
-Jebią ci nogi, weź je!
-Przecież mam skarpetki!
-I tak jebie! Weź je!
-Do chuja wafla to ty trzymasz swój ryj na moich nogach!
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Wydupcaj!
-MORDA GLONY! - wydarłam się i od razu zrobiło się cicho. Lilka Crawford-Wielka-Styles ♥ 
-Jesteśmy, wysiadać ćwoki! - krzyknął Niall i splótł swoją dłoń z Nicki. Kochany!
   Przy wejściu na lotnisko gorące powietrze uderzyło w nasze twarze. Obrzuciłam wzrokiem całe pomieszczenie, szukając Harry'ego. Szedł na początku. Podbiegłam do niego a on, widząc mnie, uśmiechnął się i złapał moją dłoń.
-Cieszę się na ten wyjazd.
-Ja też sweetie. Bardzo. - powiedział i ucałował mnie w czoło.
   Błysk, błysk, śmiech, błysk. Takie szuje! Wszędzie nas znajdą, nawet tu. Jebani dziennikarze. Pewnie wyszłam jak idiotka. Normalka. Czyżby coś się działo z Lilką? Czyżbym zaczęła przejmować się tym całym gwiazdorskim szumem? No jasne, brakuje, żebym jeszcze Elkę pokochała.
-Nie przejmuj się sweetie. - szepnął mi do ucha Harry, tak jakby wiedział o czym myślę.
-Kocham Cię misiaczku.
-Misiaczku? Really? Lilly please. - zaczęłam się śmiać. Puściłam jego dłoń i zaczęłam biec przed siebie. Styles zaczął mnie gonić. No Lilly, dajesz. Spinaj dupę i biegniemy! Albo to Harry przyśpieszył, zmniejszając dzielącą nas odległość, albo to ja zwolniłam. Widać jaka jestem sprawna fizycznie, właśnie tak.
-No i co kochanie? Opłacało się? - zapytał Harry, łapiąc mnie w talii. Dupek jeden, noo.
   Położył swoje łapsko na moim ramieniu i zjechał niżej, łapiąc mnie za cycka.
-Frajer. - powiedziałam i ściągnęłam jego dłoń. Zaczęłam kierować się w stronę... bliżej mi nieokreśloną. Szłam przed siebie, po prostu.
-Kochanie, zdajesz sobie sprawę, że źle idziesz?! - usłyszałam krzyk Harry'ego a później jego śmiech.
SZLAG.
-Yyy, to było zamierzone. - powiedziałam, przechodząc koło niego. Dogonił mnie i splótł swoją dłoń z moją. Czy my nie umiemy chodzić, nie trzymając się za ręce?!
LILLY CO TY PIEPRZYSZ, CIESZ SIĘ CHOLERO.
   W kilka minut znaleźliśmy resztę, a po chwili wygodnie siedzieliśmy w samolocie.
-Zapnij pas misiaczku. - powiedział Harry, szczerząc się do mnie. Wystawiłam mu język i wykonałam ową czynność. Przytuliłam się do niego, a on objął mnie swoim ramieniem, uśmiechając się do mnie. Przymknęłam powieki.
-No proszę cię, nie mów, że będziesz spała.
-A co mam robić? - popatrzyłam na niego pytająco.
-Rozmawiaj ze mną, ponabijajmy się z Elki, pograjmy w coś, chodźmy się ruchać, ugotujmy coś, whatever tylko nie idź spać.
   Wybuchnęłam śmiechem, skupiając całą uwagę innych na sobie.
-Harry please, come on.
-Dlaczeeeeego?
-Bo lubię Obame.
-Poważnie?! - przed nami wychyliła się ucieszona, blond głowa Niall'a.
-Serio Lilly?! Lubisz go?! Piąteczka! Ale poważnie?! A wiesz, że mam z nim zdjęcie?! Co prawda z figurą woskową, ale mam! Głosowałaś na niego?!
-Haha Niall, skarbie, opanuj swoje seksistowskie zapędy.
-Seksistowskie? Dlaczego seksistowskie? - pstryknęłam mu w nos i delikatnie pocałowałam w policzek.
-Nie jesteś czasami głodny?
-Zapomniałem! Dzięki Lileczko! - wykrzyknął, złapał Nicki za rękę i w sekundę ich nie było. Nigdy nie widziałam kogoś kto tak szybko przebiera nogami, w kierunku kuchni. Cute Irishman!
-No więc? Co robimy?
-W zasadzie to też jestem głodna.
-So... Let's go sweetie. - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę kuchni.
-Może bądźmy ciszej? Chuj wie co oni tam robią.
   Stanęliśmy przed drzwiami, patrząc do środka. Gonili się po całym pomieszczeniu, rzucając w siebie jedzeniem. Niall chyba pod pretekstem wytarcia z Nicki jakiegoś sosu, położył dłoń na jej policzku i delikatnie musnął jej usta.
-Oooo, so cute! - powiedziałam i przygryzłam dolną wargę. Loczek zbliżył się do mnie i tak samo jak Niall, złożył na moich ustach całusa. Subtelny ale pożądliwy.
-To tak się teraz przyrządza żarcie?! - krzyknął Harry, wchodząc z impetem do pomieszczenia. Weszłam za nim, śmiejąc się z zmieszanych min blondasów.
-Haha spokojnie, wyglądacie jakbyście zobaczyli Paul'a z kijem baseball'owym. - powiedział Harry i dalej się z nich napieprzaliśmy. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że stali i wpatrywali się w punkt za nami.
-Harry? Czy przypadkiem to co powiedziałeś nie jest prawdą? - szepnęłam. Powoli odwróciliśmy się do tyłu.
-MÓWIŁAM CI IDIO... HARRY, ŻE PAUL TU JEST!
-Co. Tu. Się. Stało?!?!?! - wykrzyknął, machając rękami. Jak dobrze, że nie miał tego kija... Krucho by z nami było.
-Co ty tu robisz wujaszku? -
-Byłem tu cały czas, serio nie zauważyliście? Zawsze robicie taki burdel i nigdy nie sprzątacie. Teraz będzie inaczej, wszystko ma wrócić do stanu normalnego. - powiedział już delikatniej i wyszedł, trzaskając drzwiami.
   Niall wziął jakiegoś mopa i zaczął wywijać tyłkiem, podśpiewując 'Beauty and a beat' JB. Poszliśmy za jego przykładem i zabraliśmy się za sprzątanie. Nie obeszło się bez wygłupów. W międzyczasie przewróciliśmy stół, wylaliśmy wodę z wiaderka, zwaliliśmy jedzenie z blatu i ubrudziliśmy ścianę majonezem. Rozpierdol musi być, właśnie tak! Po niecałej godzinie wszystko było na picuś glancuś - wręcz pięknie. Zostałam w kuchni, przygotowując dla reszty jakieś kanapki, a po chwili do nich dołączyłam. Co za małpy! Wszyscy rzucili się na posiłek, nie zostawiając mi ani jednej. No fajnie.
   Doszłam na swoje miejsce i oparłam głowę o ramię Hazzy.
-Dobranoc.
-Sweeeeeeeeeeeeeeeetie, proooooooooooszę nie idź spać.
-Dobranoc skarbie.
   Pocałowałam go w policzek, włożyłam słuchawki do uszu i odwróciłam się do niego dupą. W minutę i osiem sekund (nie, żebym liczyła) Morfeusz zabrał mnie do krainy snu.



____________________

Witajcie w Nowym, dwutysięcznym trzynastym roku <3! Dziękujemy za ponad 20 tys. wejść :o! Jesteście niemożliwi! Komentujcie, bo to na prawdę motywuje :)!
Aha, zapomniałabym! Jest tu ktoś, kto interesuje się grafiką itp i wykonałby dla nas nagłówek? *prosi* piszczie na tt vebainsfanpejdża, gadu (45565290) czy gdzie tam chcecie xx

vicky 

27 grudnia 2012

23. "I look like a bitch..."


   W nocy zapadłam w tak głęboki, długi sen, że obudziłam się dopiero o 14. Szybko wstałam i zaczęłam się ubierać. Przecież musiałam jeszcze zjeść, iść do sklepu, przygotować wszystko na wyjazd, sprawdzić czy wszystko mam, a także sprawdzić czy mój chłopak o niczym nie zapomniał. Jara mnie to, że mogę go tak nazywać. Ja, zwykła śmiertelniczka, zakochana w zabójczo-pięknym Harrym Styles'ie. On, sławny gwiazdor, który mógłby mieć każdą. Ale akurat wybrał mnie. Chore, nieprawdaż? A kij. Ja, głupia! Zamiast zacząć się przygotowywać zastanawiam się dlaczego Harold Harry Styles mnie kocha. Idiotka!
-Lilly kurwa! 
-Czego kurwa?!
-Chodź tu kurwa!
-Jestem kurwa!
-Kurwa!
-Co kurwa?
-Nic kurwa!
-KURWA!
   Tak mniej więcej zaczęła się bitwa między mną a siostrą. Wszystkie chwyty dozwolone. Wyrywanie włosów, wyłamywanie paznokci, gryzienie tipsów, targanie czasopism modowych (począwszy od ELLE kończąc na VOGUE).
-Oj dziewczynko, zrobię ci z twarzy jesień średniowiecza! - wykrzyknęłam biorąc do ręki kij od miotły. Wyglądałam jakoś tak.
-Ojć, sweetie! Jeszcze sobie krzywdę zrobisz.
-Masz śliczną buźkę. A szkoda by było ją delikatnie... ROZPIERDOLIĆ!!!!!!!!!!!
-A ty masz taki ryj, że gorzej być nie może!
Po wyklinaniu, biciu, Nicki skończyła leżąc na podłodze, a ja na niej, przyciskając ją do ziemi. Nagle ktoś otworzył drzwi. W progu stanęli... Harry i Niall. Ja na siostrze. Siostra pode mną. Istna porażka.
-Mam jedno pytanie... WHAT THE FUCK?! - zapytał ze zdziwioną miną Harry. Niall zaczął się śmiać, a my jak idiotki po prostu się... chichotałyśmy.
-Boże, z kim ja żyje?
-Jak masz kontakt z tym u góry to powiedz, że pięknego mi chłopaka stworzył. - powiedziałam wytykając zęby.
-Ależ to było zabawne. - powiedział z kamienną twarzą, ale po chwili podszedł i dał mi buziaka.
-Po co przyszliście? - spytałam.
-A to już nie możemy? - odrzekł Niall i się uśmiechnął.
-No pewnie, że możecie. Ale co chcieliście? - zapytała Nicki.
-Skończyłyście się pakować?
-Yep.
-No to wychodzimy.
-GDZIE?! - spytałam równocześnie z siostrą.
-Ostatni spacer przed wyjazdem. Co wy na to?
-Wychodzimy.
-Tylko, może... przebierzecie się z piżamy? - zaśmiał się Harry.
   Poszłam do garderoby, wzięłam pierwsze lepsze ubrania, a następnie ruszyłam do łazienki by ogarnąć włosy i twarz. Kiedy już skończyłam, poszłam do pokoju Nicki, żeby zobaczyć czy już się ubrała. Miała na sobie te ubrania. Zrobiłam jej szybko fryzurę, po czym poszłyśmy do naszych chłopaków. Zeszliśmy wszyscy na dół, napisaliśmy kartkę dla mamy, a następnie ruszyliśmy na spacer.
-Lilly... - wyszeptał mi Harry do ucha. - Kocham cię.
-Ja ciebie bardziej.
   Spletliśmy swoje dłonie i dalej szliśmy przez chłodne uliczki Londynu. Ach, Londyn! Piękna stolica pięknego kraju. Szkoda mi będzie wyjeżdżać, nawet na te 2 tygodnie. Z Harry'm, Nicki, Niall'em, Zayn'em, Liam'em, Louis'em i... Eleanor.
   Eleanor. El. Elka. Elżul. Elżunia. Kabanos. Ziemniak. Pyra. Sorry not sorry!
-Mhm.
-Co?
-Nic, tak po prostu... szkoda stąd wyjeżdżać.
-To tylko 2 tygodnie. Coś mi się wydaje, że nie tylko o to chodzi.
-To niby o co? - spytałam, a Harry tylko mi puścił oczko. Dziwny koleś.
   Chwilę później jakaś fanka podeszła do nas i chciała zdjęcie. Wzięłam jej aparat i zrobiłam kilka zdjęć. No kto by pomyślał, że ja taka życzliwa? Hahahahaha, bicz plis. Podziękowała i odeszła.
-No to się zaczęło. - powiedział Niall biorąc głęboki oddech.
-Co się zaczęło? - spytała Nicki.
-Zaraz zleci się milion fanek...
-No i?
-Ale przecież chodzi o was. - odrzekł Harry.
-Ale co my? - zdziwiłyśmy się.
-Chodzi o to, że chcieliśmy ten dzień spędzić z naszymi dziewczynami, rozumiesz?
-Ale no wiesz... Directioners to też w pewnym sensie wasze "dziewczyny", a to wasz obowiązek.
-Jedziemy jutro w trasę, tam dopiero się zaczną wywiady, koncerty, spotkania z fanami. Nie będziemy spędzać razem aż tyle czasu.
-Okej, okej. Rozumiem.
   Poszliśmy do najbliższej restauracji aby pozbyć się wszelkich frustracji. Niall błagał nas, żebyśmy wybrali pizzę. Zgodziliśmy się, zjedliśmy smaczny "obiad", a następnie poszliśmy do Westfield, aby dokupić potrzebne na wyjazd rzeczy. Niall i Nicki poszli do pierwszego lepszego sklepu, a my weszliśmy do sklepu z... bielizną! Harry powiedział, że chce mi kupić coś ładnego, bo nie wiadomo co tam się może dziać na tej trasie. Hahaha, pervert! Ale co mi tak, wzięłam to na serio. Wzięłam go na jeden z działów.
-Pomóż mi coś wybrać.
-Serio? Haha.
-A co? Nie chcesz? - spytałam wytykając zęby.
-No jasne, że chcę. Czekaj, zaraz coś wybiorę. - powiedział i zaczął szperać po wieszakach. W moich oczach wyglądało to bardzo zabawnie.
-Tototo, czy to? Wybieraj. - powiedział.
-Ty chyba sobie żartujesz!
-Mówię całkiem poważnie.
-Boże, z kim ja żyję!
-Idź przymierz i się mi pokaż.
   Z poirytowaniem na twarzy odeszłam w stronę przymierzalni, gdzie zawiesiłam bieliznę. Zaczęłam od ostatniego z wymienionych przez Styles'a strojów. Na początku ubrałam górę i wtedy już nawet nie miałam zamiaru ubierać dołu. Porażka. Zawołałam Hazzę a on tylko zagwizdał. Idiot!
-Nie będę chodzić w takim gównie.
-Nie podoba ci się?
-Are you fucking kidding me, right?
-Oh, sweetie!
-Chcę to oddać.
-Sure?
-Yep.
   Ściągnęłam ten obciachowy strój i podałam go Hazzie, a on odłożył to na swoje miejsce. Zaczęłam ubierać następny strój. Boże, co to jest?! Po raz kolejny zawołałam moje Hazziątko, a on ponownie zagwizdał.
-Oh, again?
-Kupujemy ten?
-There's no way!
-Ugh. Idź następny przymierzyć.
   Znów ściągnęłam, oddałam i zaczęłam przymierzać kolejny. Ja pierdole, co ja, dziwka jestem? Pokazałam się szybciutko Harry'emu a on ponownie ponownie zagwizdał.
-Fuck off, Harry.
-Why?
-I look like a bitch in fuck-up. - powiedziałam z irytacją w głosie.
-Oh, sweetie, that isn't true.
-Really?
-No, sorry.
-Fuck off, dude!
   I znowu. Weszłam, oddałam, przymierzyłam ostatni już strój. Jeśli już miałabym wybierać, to to był najlepszy strój. Nadal wyglądałam jak dziwka, ale nie było najgorzej. Pokazałam się Styles'owi a on klasnął w dłonie.
-Eureka!
-Oj, mój Archimedesie, bierzemy?
-Bierzemy.
   Weszłam, ściągnęłam, ale tym razem poszliśmy razem do kasy. Dobrze, że nie ma tu żadnych fotoreporterów, to byłby koniec świata. Strój kosztował £400, dżizas krajst! Jak można dać tyle pieniędzy za głupi strój?! Harry'emu naprawdę musiało zależeć na tym.
   Po zakupach w sklepie z damską bielizną poszliśmy do miliona innych sklepów by kupić jakieś pierdoły. Westfield to naprawdę wielkie centrum handlowe! Można się zgubić. A propos... Opowiem wam pewną anegdotkę. Mając 6 lat zgubiłam się w kalifornijskim TESCO. Upokorzenie.
   Ból nóg nie dawał nam iść dalej. Ja, Harry, Niall i Nicki powróciliśmy na parking centrum handlowego, po czym wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy do domu. Wreszcie!
Btw. Trzy godziny do odlotu! Stres, stres, stres!



_________________________________________________________
No i mamy 23! Ciężko było mi się z tym zebrać, święta miałam zajęte, wszędzie jeździłam. Napisałam rozdział w sumie 27.12, ale tą końcówkę piszę 2 minuty oo północy, czyli już 28.12. Jestem zaskoczona, że odwiedziliście nas już 19,411, szok po prostu! :)

Liczę na komentarze, opinie, i jeszcze się zareklamuję! :')

12 grudnia 2012

22. Skok na bungee

   29892792 koszulek, 93829201 spodni, 64293109 par butów, 35276301 staników iii..... chyba koniec!
-Nickiiiiiiiiii! Chodź tu! - krzyczałam, biegając po pokoju co chwilę coś dopakowując.
-Czego?
-Siadaj na walizkę, boś ty gruba. - blondynka wystawiła mi język i usiadła na walizce.
-Stań na tym albo coś. I skacz jednocześnie... Ale na dwóch nogach!
   Nicki posłusznie wykonywała moje czynności co chwile spadając z walizki.
-JA PIERDOLE! MAMOOOOOOO! CHODŹ TU!
-Co się dzieje? - zapytała rodzicielka wchodząc do mojego pokoju.
-Siądź na tej walizce  błagam cię. Albo utucz bardziej Nicki, bo ten wieprz i tak jest za lekki! - mama tylko zaśmiała się na moje słowa i kazała nam usiąść na tym małym, różowym potworze na kółkach. Zamek bez żadnego oporu uległ a po chwili walizka stała w rogu pokoju zasunięta.
-Przyjdźcie na śniadanie. - powiedziała mama i wyszła z mojego pokoju.
-Nie rozumiem po co się już teraz pakowałaś skoro chłopcy w trasę wyjeżdżają dopiero jutro na wieczór.
-Bo nie jestem tak głupia jak ty i nie będę się pakować godzinę przed wyjazdem. Każdy wie, że i tak bym coś zapomniała.Chodź.
   Wyszłyśmy z pokoju i skierowałyśmy się w stronę kuchni.
-NALEŚNIKI?! - wykrzyknęłam równo z Nicki rzucając się na śniadanie. Jadłyśmy, co chwilę dokładając sobie kolejnego. Mama siedziała z kubkiem kawy w dłoniach, patrząc na nas z wielkim uśmiechem.

'YOU AND I GO HARD AT EACH OTHER LIKE WE GOING TO WAR. YOU AND I GET SO...'
-Kochanie?! Hej! Jak taaaam u ciebie?! Z kim rozmawiam? - wylałam z siebie potok słów, odbierając telefon, a w odpowiedzi usłyszałam śmiech.
-Ooo! Cześć Harry.
-Hi sweetie hahaha. Co dzisiaj robicie?
-Idziemy na dziki seks z murzynami a co? - mama posłała mi karcące spojrzenie a ja cmoknęłam ją w policzek i uciekłam do swojego pokoju.
-A to okej. LOUIS ŚCIĄGNIJ TE BOKSERKI Z GŁOWY I POSTAW NIALL'A! Przyjdę dzisiaj do was i pójdziemy NO LOUIS, MÓWIĘ COŚ na miasto, okej sweetie? Kończę, bo widzisz jaki tu jest burdel. Do zobaczenia, kocham Cię.
-Ja Ciebie też. - powiedziałam raczej do siebie ponieważ Harry zdążył się już rozłączyć.
   Rzuciłam się na łóżko i włączyłam laptopa. Zalogowałam się na tt i zobaczyłam wiadomość. Otworzyłam ją a w środku był link do jakiejś strony plotkarskiej. Kliknęłam i moim oczom ukazał się artykuł pt. "Harry Styles i jego nowa dziewczyna!". Otworzyłam szerzej oczy i zaczęłam czytać:
"Harry Styles, członek znanego brytyjsko-irlandzkiego zespołu One Direction już nie jest singlem! Ostatnio został zauważony z nieznaną szatynką pod centrum handlowym. Para nie oszczędzała sobie czułości." Przejrzałam zdjęcia, które były dołączone.
-Można się było domyślić. - pokręciłam z niechcenia głową i zaczęłam dalej czytać:
"Innym razem, przyłapaliśmy Harry'ego z ową dziewczyną w wesołym miasteczku. Widać było, że para znakomicie się bawiła."
-No chyba nie, whore! - wykrzyknęłam, widząc wczorajsze zdjęcia. Złapałam za telefon i wykręciłam numer Harry'ego.

*rozmowa*
-Szuje. Cwele. Niegomale (hahah Ana ♥). Murzyni. Cwaniaki wycwaniakowane.
-Hej Lilly, uspokój się! Co jest?
-Widziałeś artykuł o NAS? - zapytałam, podkreślając ostatnie słowo.
-Nie. Aż tak źle?
-Czekaj, prześlę ci link na tt. - powiedziałam i wykonałam ową czynność. Musiałam chwilę poczekać aż przeczyta artykuł a po chwili usłyszałam odchrząknięcie Harry'ego.
-Czym ty się przejmujesz sweetie? To normalne, że prędzej czy później by o nas napisali.
-Dla ciebie normalne, bo jesteś gwiazdą, ale nie dla mnie.
-Słońce, nie przejmuj się tym! Na początku będzie zamieszanie, ale później wszystko ucichnie. Jestem z tobą.
-Dziękuję za wszystko. O której się widzimy?
-Napiszę jeszcze do ciebie. Muszę kończyć, bo Tomlinson znowu coś odstawia.
-To do zobaczenia.
-Ja ciebie też.
*koniec rozmowy*

   I co tu robić? Idę do Nicki. Wstałam z łóżka i skierowałam swój zacny tyłek w stronę pokoju grubaski.
-WYŁĄCZ PORNOLE, BO WCHODZĘ! - krzyknęłam przed jej drzwiami i nie czekając ani sekundy weszłam do jej pokoju. Leżała na łóżku z zamkniętymi oczami i słuchała muzykę. Po cichu do niej podeszłam i skoczyłam na nią. Nicki pod wpływem mojego ciężaru spadła z łóżka. DLACZEGO JESTEM TAKIM PECHOWCEM?! Oczywiście to ja byłam pod spodem, a Nicki trzymała się za brzuch i w najlepsze się ze mnie śmiała.
   Usłyszałam, znane mi już na pamięć słowa piosenki Maroon 5 więc zrzuciłam blondynkę z siebie i pobiegłam do swojego pokoju. Odebrałam, nie patrząc kto dzwoni (to już chyba jest moją rutyną):

*rozmowa*
-Dzień doberek!
-Witaj Lileczko! - po głosie poznałam, że to Louis.
-Harold Pierwszy Kręcony kazał przekazać, że widzimy się za godzinę. A nie, wybacz zaaa... 20 minut! Miałem zadzwonić już dawno ale leciały Teletubisie i wiesz... Nie mogłem tego przegapić.
-COOOOOO?!?!?! NIE PRAWDA, PRAWDA?!
-Do zobaczenia Lileczko za niedługo! Cmok, cmok, pa!
*the end, nie?*

   Szybko wbiegłam do garderoby, wyciągnęłam jakieś ubrania, po czym nałożyłam je na siebie. Związałam włosy w koka, poprawiłam makijaż i byłam gotowa. Napisałam sms'a do Nicki, żeby się zbierała z wiadomych powodów. Ahh, moje lenistwo ♥ Po chwili wbiegła do mojego pokoju w staniku, spodniach i jednym bucie.
-Zrób mi jakąś fryzurę ty moja najukochańsza siostrzyczko! - powiedziała, składając ręce jak do modlitwy. Zajęłam się jej włosami a ona w między czasie się ubrała. Po chwili usłyszałyśmy dzwonek na drzwi i obie pobiegłyśmy na dół. Noo, przynajmniej chciałyśmy. Obie zaczęłyśmy się przeciskać przez drzwi, uniemożliwiając swobodne przejście.
-Grubasko, przestań! Odsuń się, ja zrobię to samo i przejdziemy idiotko. - powiedziałam, przesuwając Nicki w stronę pokoju.
-Naiwna naiwniaczka. - powiedziałam, wystawiając jej język i pobiegłam w stronę schodów. Zgrabnie zjechałam po poręczy i znalazłam się na przy drzwiach. Otworzyłam je i z impetem wpadłam na Loczka.
-Też się cieszę, że cię widzę sweetie. - powiedział i złożył czuły pocałunek na moich ustach.
-To jak? Idziemy? - zapytałam. Harry popatrzył na mnie i splótł swoją dłoń z moją. Pokiwał głową i wszyscy ruszyliście w stronę...
-Właściwie to gdzie idziemy?
   Chłopaki popatrzyli na siebie znacząco ale żaden z nich się nie odezwał. Przez całą drogę marudziłyśmy, żeby cokolwiek się dowiedzieć, ale byli nieugięci. Po jakichś 40 minutach drogi (to wszystko przez chłopaków, którzy co chwilę się zatrzymywali; Niall przy budkach z jedzeniem, Liam, kiedy widział jakiegoś zbłąkanego zwierzaka, Malik przeglądał się w każdej możliwej rzeczy, a Louis i Harry najzwyczajniej w świecie bawili się w chowanego) doszliśmy na miejsce. No, tak myślę. Właściwie to nie wiem gdzie byliśmy, pierwszy raz byłam w tej części Londynu. Razem z Danielle pytająco spojrzałyśmy na chłopaków, a ci zaczęli się śmiać.
-Chodźcie. - powiedział Niall i ruszył przed siebie, a my byliśmy zmuszeni do podążania za nim. Wychodziliśmy na jakąś górę. Po kilku minutach zatrzymał się i popatrzył na nas z uśmiechem.
-Mi się wydaje czy będziemy skakać na bungee? - zapytała Perrie, mocniej ściskając rękę Zayn'a. Mulat zaśmiał się dźwięcznie i pocałował ją w czoło.
-No chyba was jaja bolą. Nie wejdę na to. Boję się. A co jak ta lina się urwie i spadnę? - zaczęłam histeryzować. Styles od razu znalazł się przy mnie, złapał mnie za ramiona i popatrzył mi głęboko w oczy. Przejechał kciukiem po moim policzku i delikatnie pocałował. Od razu nabrałam chęci na ten skok.
   Podeszłam do reszty i posłałam delikatny uśmiech Niall'owi, który pokazał mi dwa, uniesione w górę kciuki. Kochany blondynek ♥ Popatrzyłam na Louis'a i Elkę, których wyciągało jakieś coś do góry. Nie, żeby coś, bo źle jej nie życzę, ale mogłaby z tego spaść ... Ehh, Lilly you're stupid!
   Usiadłam na jakiejś większej skałce i srałam w gacie, czekając na swoją kolej. Najpierw Louis i wielmożna Eleanor, później Lanielle, po nich Zayn i... Niall? a dwie blondynki postanowiły nas przepuścić.
   Jakiś facio w oczojebnej, pomarańczowej kamizelce przypiął nas do maszyny (?) i... O BOŻE, NIE CZUJĘ PODŁOŻA! Sram, sikam, rzygam ze strachu! KOCHANA KRÓLOWO, PRZETELEPORTUJ SIĘ TU I MNIE STĄD ŚCIĄGNIJ!
-Harry, chcę na dół. - powiedziałam półszeptem, łapiąc go mocno za rękę.
Chłopak roześmiał się i złożył na moich drżących ustach przelotny pocałunek.
-Harry, to nie jest śmieszne, zesikam się zaraz ze strachu.
-Sweetie, wiesz dobrze, że lubię ścierać siki.
K**** co się dzieje?! Dlaczego to się zatrzymało?! A A A A A A, BOJĘ SIĘ! UTKNĘLIŚMY?!
O mój Boże, lecę w dół!  Z mojego gardła wydobył się najgłośniejszy pisk, jaki moje gardło mogło wypisnąć. Adrenalina +98227063 do zajebistości. Chyba wykichałam serce pępkiem...
Jestem na dole, ufffff...
O NIENIENIE znowu do góry!
O mój Boże! Moje serce już jest blisko żołądka.
   Około 3282942 razy powtórzyli czynność góra-dół, aż w końcu całkowicie się zatrzymaliśmy. Kiedy samodzielnie stanęłam na nogach, nie podtrzymywana przez żadne pasy, sznury i inne chujostwa wydusiłam z siebie tylko ciche 'nigdy więcej'. Miałam nogi jak z waty. Harry wraz z Zayn'em śmiali się z mojej roztrzęsionej postawy.
-Idziemy gdzieś jeszcze? - zapytała Elka, klejąc się do Harry'ego. W sekundę znalazłam się obok nich, popatrzyłam na nią z góry (czasami to, że jestem wysoka jest bardzo przydatne), krzyżując ręce na piersiach. Dziewczyna się speszyła i odeszła, kręcąc tyłkiem. Wywróciłam oczami i dmuchnęłam w grzywkę, która spadała mi na oczy.
   Harry wtulił się we mnie od tyłu, kładąc swoje ręce na moim brzuchu.
-Moja zazdrośnica. - szepnął mi do ucha, tak cicho, że ledwo ja to usłyszałam i pocałował mnie w policzek.
-Spierrr... Nie jestem zazdrosna. - odpowiedziałam, uwalniając się z jego uścisku.
-To idzieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeemy? - Elka powtórzyła swoje pytanie, tym razem przylepiając się do Tomlinson'a.
-Na pewno beze mnie, ja na dzisiaj dziękuję. I nie obraziłabym się, gdybyście mnie odprowadzili... - powiedziałam, obdarowując każdego delikatnym uśmiechem. Noo, prawie każdego. Elke sobie darowałam.
   Pociągnęłam Harry'go za rękę, dając każdemu do zrozumienia, że chce iść do domu i wjebać się do  ciepłego łóżeczka ♥
   Tym razem droga zajęła nam dużo krócej. Przy bramie wejściowej, przytuliłam wszystkich (Eleanor się nie liczy), a Harry'emu dałam całusa na dobranoc. Razem z Nicki skierowałyśmy się do domu, dziękując wszystkim za wspaniały wieczór.



____________________

no i macie rozdział, dziękuję, dobranoc, komentujcie, kocham was, pa.
hahaha vicky ♥

23 listopada 2012

21. 'Eleanor, kochanie...'


ANKIETA -------------->

   Weszliśmy do domu, zostawiliśmy Nicki i wróciliśmy do samochodu. Zakręcone wakacje. Harry w ramach rekompensaty zaproponował mi mały wypad do Wesołego Miasteczka. Tak, o tym marzyłam. Zapowiadało się bardzo ciekawie.
   Kiedy byliśmy na miejscu od razu namawiałam Harry'ego na Rollercoaster, ponieważ kocham tego typu rozrywki. Zauważyłam, że trochę się boi, chociaż starał się, abym nie zauważyła. Stwierdziłam, że celowo nie odpuszczę pójścia na kolejkę. Poszliśmy kupić bilety, a po chwili siedzieliśmy zapięci w przylegające, troszkę przyciasne pasy. Możecie mi wierzyć lub nie, ale... Hazzie trzęsły się ręce ze strachu! Hahaha, myślałam, że glebnę! Niby taki hardkorowy koksu, a jednak boi-dupa, haha. W myślach ciągle powtarzałam:
"Keep calm and don't laugh".
Mimo moich starań to nic nie dało. Przegryzałam wargi, aby nie wybuchnąć śmiechem. Nie mogłam nic poradzić, to było silniejsze ode mnie. Na szczęście kolejka ruszyła i nie musiałam się obawiać.
   Rollercoaster powoli zaczął ruszać na szczyt. Jechał, jechał, jechał, jechał, jechał i wreszcie znaleźliśmy się na górze. No to się zaczęło! Jechaliśmy z prędkością 696969 km/h (193 602,5 m/s) - tak, wiem, fascynujące. Miałam niezły ubaw z Harry'ego. Piszczał jak dziewczynka, a ja myślałam, że jebnę.
-Bałeś się? - spytałam kiedy zeszliśmy.
-Nie, czemu? - odpowiedział.
-Hahahahaharry, bałeś się.
-Nie.
-Hahahahaharry!
-Nie... dobra, trochę.
-Hahahhahahhahaha. - zaczęłam się śmiać, ale po chwili opanowałam się i dałam mu buziaka.
-Chodź teraz do Domu Strachu, zobaczymy kto się będzie teraz bał.
-O nie.
-O tak.
-Ale Haaaaarryyyyyy. - przeciągałam.
-Żadnego 'ale'. Idziemy.
-Dobra, ale jak się zsikam to ty ścierasz.
-Nie ma sprawy, lubię ścierać siki.
-Hahahahaha. - szturchnęłam go w ramię i zaczęliśmy podążać do kasy. Kupiliśmy te pieprzone bilety i poszliśmy do wagoników, aby po chwili przejechać przez Dom Strachu. Wyskakujące ryje, straszne odgłosy, pająki, krokodyle, chuj wie co jeszcze. Myślałam, że zaraz się naprawdę zesikam, boże, co za wstyd. Kiedy próbowałam patrzeć w sufit, aby nie widzieć tych wszystkich ryjów, niespodziewanie... z sufitu spadł manekin Samary Sami Morgan! Zaczęłam piszczeć jak Hazza na Rollercoaster. On tylko zaczął się śmiać i zdjął ze mnie manekina. Po głowie chodziło mi tylko jedno:
"Boże! Kiedy to się skończy?!"
I tu nagle, jakby na zawołanie, jazda się skończyła. Jak najszybciej wysiadłam z wagonika, szarpnęłam Harry'ego, abyśmy poszli na lody. Mój chłopak zaczął się ze mnie śmiać, tak jak ja z niego wcześniej.
-I co? Obeszło się bez ścierania sików. - zaczął się ze mną droczyć.
-A weź spierdalaj.
-Sweetie...
-No chodź grubasie na te lody.
-Na lody?
-Perverts, perverts everywhere.
-Lilly, o co ci chodzi?
-Nic, nic. Możemy już iść na te lody?
-Haha, lody. Sorry, to jest silniejsze ode mnie. Chodźmy.
   Poszliśmy kupić te pieprzone lody, później na zjeżdżalnie, karuzelę, ale największą radochę sprawiło nam Diabelskie Koło. Może to dziwne, bo jestem w Londynie już dość długo, ale... nie byłam jeszcze na London Eye. Zawsze chciałam zwiedzać Londyn z takiej wysokości. Trzeba się będzie kiedyś wybrać. Ale wróćmy do tematu.
   Ruszyła maszyna po szynach ospale... haha, sorry. Koło ruszyło a my z Hazzą oglądaliśmy Lunapark od góry. Niesamowite uczucie. Powoli wjeżdżaliśmy na szczyt, kiedy nagle zadzwonił telefon. Kogo? Oczywiście Harry'ego. Kto dzwonił? Oczywiście Eleanor. Bożeeeee, a ten dzień miał być wyjątkowy... Harry spojrzał na mnie jakby chciał zapytać czy może odebrać. Kiwnęłam znacząco głową, a on odebrał tą cholerną konwersację.
*rozmowa*
-Eleanor? Co znów?
-Mógłbyś tu przyjechać?
-Nie, Eleanor, nie. Zrozum, że ja też mam swoje życie prywatne.
-Ale Hazzuś!
-Nie mów tak do mnie! Nie i koniec.
-Ale przyjedziesz jutro?
-Po co?
-Nooooo, będziesz mi potrzebny...
-Nie wiem, zobaczę.
-To pa misiu.
-Nie mów tak do mnie do cholery!
*koniec rozmowy*

-Znów jej się obierki zapchały w zlewie? - próbowałam rozluźnić sytuację.
-Hahaha, nie.
-To co znów chciała?
-Chciała, żebym przyjechał...
-Po co?
-Nie wiem, dziwna jest.
-Zauważyłam. Ale... uważasz, że jest ładna?
-Skończmy temat, proszę. Zaraz wysiadamy.
  I hop! Jesteśmy na ziemi. To brzmi jakbyśmy wrócili z kosmosu...
-Idziemy gdzieś jeszcze?
-Samochodzikiiiii! - wykrzyknęłam, po czym szybko pobiegliśmy po bilety.
   Usiedliśmy wygodnie w osobnych samochodzikach i zaczęła się dzika walka o przetrwanie.
Boom! Boom! Boom! Boom! Boom! Boom! Boom! Boom! Boom! Boom! Boom! Boom! Boom!
I nagle niemiły pan powiedział, że już koniec naszej wielkiej przygody na samochodzikach!!
   Ostatnia wata cukrowa i do domciu. Nogi mnie bolały jak cholera! Harry wziął mnie na barana, obejmując moje nagie uda i tak, zajadając watę doszliśmy do samochodu.
   Harry odwiózł mnie do domu, ja podziękowałam i dostałam dłuuuuuugiego całusa na noc.

______________________________________________________
helooooł <3
KOMENTARZ, KOMENTARZ, ŻEBRZĘ O KOMENTARZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3

follow me, dam wam follow back ale napiszcie :3 https://twitter.com/vebains

12 listopada 2012

20. Ziemniaczany problem

   Boże przenajświętszy, zaraz wyrzucę ten telefon przez okno! Ile razy można do kogoś dzwonić?! Miałam już 69 nieodebranych połączeń. O! Znowu dzwoni. Do mojego pokoju wbiegła Nicki i krzyknęła:
-Odbierz to w końcu! - w tym momencie telefon przestał dzwonić.
-Myślisz, że to coś znaczyło? - dziewczyna spojrzała na mnie z miną 'wtf?'.
-No w sensie, że między Elką i Harry'm?
-Słońce... - zaczęła.
-Dobra nie kończ, bo wiem co masz zamiar powiedzieć. Że jestem dla niego wszystkim, że nigdy by mnie nie zostawił dla... niej, że nie zniszczyłby przyjaźni z Lou i bla, bla, bla. Ale co jeśli to prawda? Co jeśli... - kiedy Nicki zmroziła mnie swoim wzrokiem natychmiast przestałam nawijać. Telefon znowu przypomniał nam o swojej obecności. Blondynka nie czekając na moją reakcje, podbiegła do niego, chwyciła i po chwili stałam z telefonem przy uchu.
-LIILY?! JEZU NARESZCIE! - krzyczał Loczek, a po chwili dodał już spokojniej. -Co się stało sweetie? Dlaczego nie odbierałaś?
-Idę, wytłumaczcie sobie wszystko. - powiedziała szeptem Nicki, a po chwili zniknęła za drzwiami. Westchnęłam.
-Musiałam sobie wszystko przemyśleć.
-Co to znaczy? - zapytał, a ja wyobraziłam sobie jak zdumiony marszczy czoło. Nie odpowiedziałam. Po prostu milczałam. -Lilly, jesteś?
-Taaaak, jestem.
-Odpowiesz mi? Co się stało sweetie? - słyszałam w jego głosie troskę i zmartwienie.
-Eleanor. To się stało. - oj, nie chciałam, żeby mój głos zabrzmiał tak wrednie...
   Rozłączył się. Najzwyczajniej w świecie się rozłączył. Nie powiedział nic. Nawet głupiego 'muszę kończyć'. Opadłam na łóżko i rozpłakałam się. A miałam być silna, nie dać się omotać... Leżałam tak patrząc w sufit, powoli uspokajając się. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, ale wiedziałam, że to Nicki więc nic nie odpowiedziałam. Usłyszałam jak wchodzi do pokoju i zamyka drzwi.
-Lilly... - przeniosłam wzrok na... Harry'ego.
-Co tu robisz? - zapytałam zdziwiona. Nie wiedziałam jak on się tu znalazł i dlaczego. Przecież...
-Myślałaś, że tak po prostu cię zostawię? - zawstydzona opuściłam głowę w dół. Po chwili Loczek znalazł się koło mnie, tuląc mnie do swojej klatki piersiowej.
-Sweetie... - zaczął. -Lilly popatrz na mnie. Kocham Cię.
Z-A-T-K-A-Ł-O  M-N-I-E.
WARIUJĘ?
CO SIĘ DZIEJE?
HARRY. POWIEDZIAŁ. MI. ŻE. MNIE. KOCHA?
DOBRZE SŁYSZAŁAM?
NA WSZYSTKIE MOJE STANIKI...
   Uszczypnęłam się mocno, tak, żeby nie zobaczył tego Harry. Ałć! Mdleję, to prawda, mdleję. MDLEJE MAMO! Pierwsza reakcja? Totalne zdziwienie, niedowierzanie, zmieszanie. A później? Tylko tzw 'motylki w brzuchu'. W całym moim ciele rozlała się fala gorąca. Kompletnie nie wiedziałam jak się zachować. Co odpowiedzieć... Przeanalizowałam wszystko od samego początku, zagłębiając się w swoje uczucia do niego. Zwykle nie mówiłam chłopakowi, że go kocham, to były za mocne słowa. A teraz? Liczył się tylko on... Nieważne było nic innego, poza jego zielonymi tęczówkami. MÓWIŁAM JAK PIĘKNE SĄ JEGO OCZY? Przymknęłam oczy, próbując zmusić mój mózg do tego, by zaczął normalnie funkcjonować. Wstrzymałam powietrze. Lilly, wdech wydech! ODPOWIEDZ MU! Otworzyłam oczy i po prostu wpadłam w ramiona Harry'ego. Gładził mnie po głowie co chwilę po niej całując.
-Ja ciebie też Harry. - powiedziałam, podnosząc na niego swój wzrok. Na jego twarzy wymalował się piękny uśmiech. Te jego dołeczki... Przez dłuższą chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, a po chwili złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
-Ty i ja. Ja i Ty. Na zawsze. - wyszeptał.
   Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie. Harry nucił mi 'Little Things'. Co chwilę składał na mojej twarzy pocałunki. Po chwili jego telefon rozdzwonił się, a on odebrał, nawet nie patrząc kto dzwoni.
-Eleanor? - na to imię na mojej twarzy pojawił się grymas. Wyswobodziłam się z jego uścisku i skierowałam się do pokoju Nicki. Siedziała na łóżku, słuchając muzyki. Kiedy mnie zobaczyła, ściągnęła słuchawki i zapytała:
-Pogodziliście się?
-Tak... Powiedział mi, że mnie kocha. - uśmiechnęłam się. Nicki zaczęła skakać po łóżku, piszczeć, śpiewać, machać rękami, robiąc to wszystko jednocześnie.
-Głupia, złaź! - powiedziałam, śmiejąc się. -Rozmawia teraz z Elką.
   Od razu mina jej zrzedła.
-Po chuja do niego dzwoni? - wzruszyłam tylko ramionami. Usłyszałyśmy pukanie do drzwi, a po chwili w nich pojawił się sam Harry.
-Sweetie... - zaczął.
-Co jest? - zapytałam, przekrzywiając głowę.
-Eleanor mówiła, że zlew jej się zatkał obierkami ziemniaków i chciała, żebym przyszedł.
   Wybuchnęłam śmiechem. Nie przypuszczałam, że ta dziewczyna może być aż tak głupia (wybaczcie Calderics)!
-CO?! Nie mogła zadzwonić do Lou albo do jakiegoś hydraulika? - mówiłam, między atakami śmiechu. Nicki trzymała się za brzuch i turlała po podłodze.
-To samo jej powiedziałem, ale skomentowała to tylko, mówiąc 'do zobaczenia' i się rozłączyła. - na mojej twarzy wymalował się grymas ale powiedziałam:
-Skoro to taki ziemniakowy problem to idź ratować zlew.
-Nie jesteś zła? - zapytał. Wzruszyłam ramionami.
-Nie, idź.
-Wrócę tu jeszcze okej? - podszedł do mnie i pocałował czule, nie czekając na odpowiedź.
-Kocham Cię. - dodał i wyszedł. Było słychać jak zbiegł ze schodów, a po chwili trzasnął drzwiami. Nicki pozbierała się z podłogi i z powrotem usiadła na łóżku.
-To co, zakupy? - zapytałam.
-Jasne! - wykrzyknęła i w kilka sekund znalazła się w swojej garderobie. Poszłam do swojego pokoju i wybrałam ubrania. Skierowałam się do łazienki, pomalowałam się, wyprostowałam włosy i byłam gotowa. Zeszłam do kuchni, wzięłam jabłko i czekałam na blondynkę. Po chwili zbiegła na dół.
-Chodź grubasie. - powiedziała i pociągnęła mnie za rękę. Po chwili byłyśmy na miejscu, chodząc od jednego sklepu do drugiego.

*w tym samym czasie u Elki, Harry zmaga się z ziemniaczanym problemem*
-Chyba koniec.
-Dziękuję Haroldzie. - powiedziała i cmoknęła mnie w policzek.
-Nie nazywaj mnie tak. - powiedziałem i odwróciłem głowę w przeciwną stronę, wycierając policzek. Co jak co, ale nie lubiłem jej. Może była ładna, ale nic poza tym. Dla mnie była pustą lalą (znowu wybaczcie Calderics).
-Skoro to wszystko to ja się zbieram.
-Nie, nie, nie! Czekaj chwilę Harold'zie! - skrzywiłem się, słysząc swoje imię.
-Przypomniałam sobie, że... że... że mam wielkiego szczura w sypialni!
-Eleanor, to już nie moja sprawa. Załatw sobie jakiegoś speca od tego. Ja uciekam do Liily, hej. - powiedziałem i od razu skierowałem się w kierunku drzwi i szybko wyszedłem, żeby tej małej poczwarze nie przyszło czasami coś innego do głowy. Wsiadłem do samochodu i wyciągnąłem swojego aj fona. Napisałem sms'a do Lilly, że zaraz będę i ruszyłem do mojego Skarba. Po chwili dostałem od niej odpowiedź:
'Jakbyś mógł to podjedź po mnie i grubasa pod galerie, dobrze Kocie? <3 Lil.' 
Skręciłem w przeciwną stronę niż miałem jechać, a po chwili byłem na miejscu. Zobaczyłem je i wysiadłem. Dałem Lilly soczystego całusa, a Nicki posłałem szeroki uśmiech, na co mi pomachała. Wziąłem ich torby, a po chwili byliśmy w drodze do ich domu.



folloł ją, ona was folloł bak -> twitter.com/anebline
takie tam ziemniakowe i fajnie jest.
mało komentarzy, mało :'c
za suodko, tu jest zdecydowanie. za niedługo będzie całkowity obrót sprawy :>
Charjet jest gópim bótem, posdrofionka <3

Vicky ∞

4 listopada 2012

19. Zacne pośladki


  audycja zawiera lokowanie produktu

Przed przeczytaniem skonsultuj się z lekarzem lub psychiatrą, gdyż każde przeczytane zdanie może przynieść nieoczekiwane konsekwencje w zachowaniu.

*a few days later*

   Leżing, plażing, smażing... Ostatni dzień lenistwa, to już dzisiaj wracamy do domu. Wypoczęłam, nie powiem, że nie, ale jednak szkoda będzie wracać już do domu. 
-Co taka smutna, sweetie? - zapytał Harry podchodząc do mojego leżaka.
-Właśnie zdałam sobie sprawę, że to koniec naszych wakacji, a co gorsza... za dwa dni jedziecie w trasę.
-Lilly, ej, przecież jedziesz z nami, co jest? - zapytał bawiąc się moimi włosami.
-No wiem, wiem... ale będziecie się musieli przygotowywać, później próby, koncerty... Będziemy spędzać mniej czasu.
-Obiecuję ci, że nie będziesz się nudzić. A teraz chodź, nie możesz przecież się zamartwiać w ostatni dzień najzajebistszych wakacji na świecie!! - krzyknął, złapał mnie za rękę i pobiegliśmy do wody. Miał rację, przecież miałam wykorzystać wakacje na max'a.

*two hours later*

-Harry! Poskacz mi po walizce, bo się nie chce zasunąć! - zawołałam.
-Hmm... dobra, ale najpierw buziak!
-Harry!
-Buziak!
-Harry!
-Buziak!
-No kurwa! Czekaj. - podeszłam i dałam całusa upierdliwemu dzieciakowi.
-To gdzie ta walizka?
-Sześćdziesiąt dziewięć centymetrów od ciebie.
-I ty mówisz, że to ja jestem zboczony.
-Bo jesteś. Ja tylko powiedziałam fakt, to ty masz czarne myśli. - i zaczęła się bitwa na poduszki. Nie chciałabym być na miejscu sprzątaczek...
   Po pakowaniu walizek (przerywanym ciągłymi sprzeczkami) udaliśmy się do tej niefortunnej windy, by następnie zjechać na parter. Ruszyliśmy do recepcji, gdzie czekała reszta ludu- Lou, Elżul (przepraszam, nie mogłam się powstrzymać), Liam, Danielle, Zayn, Perrie, Niall, Nicki oraz Carmen. Wymeldowaliśmy się i poszliśmy w stronę limuzyny, w której siedział zniecierpliwiony szofer. W sumie nie dziwię się mu, haha.
   Hazza jak na dżentelmena przystało otworzył mi drzwi, a kiedy guzdrałam się wchodząc do jakże zacnego środka transportu klepnął w moje jakże zacne pośladki.
-Harry!
-No co? Musiałem cię pośpieszyć. - powiedział pokazując przy tym swoje jakże zacne ząbki (jestę dałnę).
   W lizumynie (liż murzyna - by ronnie <3333) panowała niesamowicie przyjemna atmosfera. Śmiechu było co niemiara. Jedyne co mnie irytowało, to zachowanie Eleanor. Ciągle zagadywała Harry'ego, i chichotała jak pusta laska, którą w sumie była. Hazza zresztą nie lepszy, flirtował z nią, nie zwracając nawet na mnie uwagi. Tak czy siak, postanowiłam to olać, i nie przejmować się tymi pryszczami na zadzie. Mimo, że się starałam Nicki zauważyła, że coś jest nie tak. Nie musiałam jej tłumaczyć, zrozumiała o co chodzi.

*three hours later*

   Wreszcie dojechaliśmy! Czekałam na tą chwilę tak długo! Normalnie nie cieszyłabym się tak bardzo, ale przez Harry'ego i Eleanor miałam dość tego dnia. Mocno mnie dziś wkurwili. Kiedy wychodziłam z limuzyny, Hazza chciał dać mi słodkiego całusa na dobranoc, lecz ja odwróciłam się, pomachałam reszcie, i razem z Nicki ruszyłam w stronę domu.






_________________________________________________________________
hejhajheloł!
POSTROFJONKA DLA KLAŁDJI, OLJIIIII I RONJI <333333333333333333333333333

komentujcie i oczekujcie na kolejny!! <3