W nocy zapadłam w tak głęboki, długi sen, że obudziłam się dopiero o 14. Szybko wstałam i zaczęłam się ubierać. Przecież musiałam jeszcze zjeść, iść do sklepu, przygotować wszystko na wyjazd, sprawdzić czy wszystko mam, a także sprawdzić czy mój chłopak o niczym nie zapomniał. Jara mnie to, że mogę go tak nazywać. Ja, zwykła śmiertelniczka, zakochana w zabójczo-pięknym Harrym Styles'ie. On, sławny gwiazdor, który mógłby mieć każdą. Ale akurat wybrał mnie. Chore, nieprawdaż? A kij. Ja, głupia! Zamiast zacząć się przygotowywać zastanawiam się dlaczego Harold Harry Styles mnie kocha. Idiotka!
-Lilly kurwa!
-Czego kurwa?!
-Chodź tu kurwa!
-Jestem kurwa!
-Kurwa!
-Co kurwa?
-Nic kurwa!
-KURWA!
Tak mniej więcej zaczęła się bitwa między mną a siostrą. Wszystkie chwyty dozwolone. Wyrywanie włosów, wyłamywanie paznokci, gryzienie tipsów, targanie czasopism modowych (począwszy od ELLE kończąc na VOGUE).
-Oj dziewczynko, zrobię ci z twarzy jesień średniowiecza! - wykrzyknęłam biorąc do ręki kij od miotły. Wyglądałam jakoś tak.
-Ojć, sweetie! Jeszcze sobie krzywdę zrobisz.
-Masz śliczną buźkę. A szkoda by było ją delikatnie... ROZPIERDOLIĆ!!!!!!!!!!!
-A ty masz taki ryj, że gorzej być nie może!
Po wyklinaniu, biciu, Nicki skończyła leżąc na podłodze, a ja na niej, przyciskając ją do ziemi. Nagle ktoś otworzył drzwi. W progu stanęli... Harry i Niall. Ja na siostrze. Siostra pode mną. Istna porażka.
-Mam jedno pytanie... WHAT THE FUCK?! - zapytał ze zdziwioną miną Harry. Niall zaczął się śmiać, a my jak idiotki po prostu się... chichotałyśmy.
-Boże, z kim ja żyje?
-Jak masz kontakt z tym u góry to powiedz, że pięknego mi chłopaka stworzył. - powiedziałam wytykając zęby.
-Ależ to było zabawne. - powiedział z kamienną twarzą, ale po chwili podszedł i dał mi buziaka.
-Po co przyszliście? - spytałam.
-A to już nie możemy? - odrzekł Niall i się uśmiechnął.
-No pewnie, że możecie. Ale co chcieliście? - zapytała Nicki.
-Skończyłyście się pakować?
-Yep.
-No to wychodzimy.
-GDZIE?! - spytałam równocześnie z siostrą.
-Ostatni spacer przed wyjazdem. Co wy na to?
-Wychodzimy.
-Tylko, może... przebierzecie się z piżamy? - zaśmiał się Harry.
Poszłam do garderoby, wzięłam pierwsze lepsze ubrania, a następnie ruszyłam do łazienki by ogarnąć włosy i twarz. Kiedy już skończyłam, poszłam do pokoju Nicki, żeby zobaczyć czy już się ubrała. Miała na sobie te ubrania. Zrobiłam jej szybko fryzurę, po czym poszłyśmy do naszych chłopaków. Zeszliśmy wszyscy na dół, napisaliśmy kartkę dla mamy, a następnie ruszyliśmy na spacer.
-Lilly... - wyszeptał mi Harry do ucha. - Kocham cię.
-Ja ciebie bardziej.
Spletliśmy swoje dłonie i dalej szliśmy przez chłodne uliczki Londynu. Ach, Londyn! Piękna stolica pięknego kraju. Szkoda mi będzie wyjeżdżać, nawet na te 2 tygodnie. Z Harry'm, Nicki, Niall'em, Zayn'em, Liam'em, Louis'em i... Eleanor.
Eleanor. El. Elka. Elżul. Elżunia. Kabanos. Ziemniak. Pyra. Sorry not sorry!
-Mhm.
-Co?
-Nic, tak po prostu... szkoda stąd wyjeżdżać.
-To tylko 2 tygodnie. Coś mi się wydaje, że nie tylko o to chodzi.
-To niby o co? - spytałam, a Harry tylko mi puścił oczko. Dziwny koleś.
Chwilę później jakaś fanka podeszła do nas i chciała zdjęcie. Wzięłam jej aparat i zrobiłam kilka zdjęć. No kto by pomyślał, że ja taka życzliwa? Hahahahaha, bicz plis. Podziękowała i odeszła.
-No to się zaczęło. - powiedział Niall biorąc głęboki oddech.
-Co się zaczęło? - spytała Nicki.
-Zaraz zleci się milion fanek...
-No i?
-Ale przecież chodzi o was. - odrzekł Harry.
-Ale co my? - zdziwiłyśmy się.
-Chodzi o to, że chcieliśmy ten dzień spędzić z naszymi dziewczynami, rozumiesz?
-Ale no wiesz... Directioners to też w pewnym sensie wasze "dziewczyny", a to wasz obowiązek.
-Jedziemy jutro w trasę, tam dopiero się zaczną wywiady, koncerty, spotkania z fanami. Nie będziemy spędzać razem aż tyle czasu.
-Okej, okej. Rozumiem.
Poszliśmy do najbliższej restauracji aby pozbyć się wszelkich frustracji. Niall błagał nas, żebyśmy wybrali pizzę. Zgodziliśmy się, zjedliśmy smaczny "obiad", a następnie poszliśmy do Westfield, aby dokupić potrzebne na wyjazd rzeczy. Niall i Nicki poszli do pierwszego lepszego sklepu, a my weszliśmy do sklepu z... bielizną! Harry powiedział, że chce mi kupić coś ładnego, bo nie wiadomo co tam się może dziać na tej trasie. Hahaha, pervert! Ale co mi tak, wzięłam to na serio. Wzięłam go na jeden z działów.
-Pomóż mi coś wybrać.
-Serio? Haha.
-A co? Nie chcesz? - spytałam wytykając zęby.
-No jasne, że chcę. Czekaj, zaraz coś wybiorę. - powiedział i zaczął szperać po wieszakach. W moich oczach wyglądało to bardzo zabawnie.
-To, to, to, czy to? Wybieraj. - powiedział.
-Ty chyba sobie żartujesz!
-Mówię całkiem poważnie.
-Boże, z kim ja żyję!
-Idź przymierz i się mi pokaż.
Z poirytowaniem na twarzy odeszłam w stronę przymierzalni, gdzie zawiesiłam bieliznę. Zaczęłam od ostatniego z wymienionych przez Styles'a strojów. Na początku ubrałam górę i wtedy już nawet nie miałam zamiaru ubierać dołu. Porażka. Zawołałam Hazzę a on tylko zagwizdał. Idiot!
-Nie będę chodzić w takim gównie.
-Nie podoba ci się?
-Are you fucking kidding me, right?
-Oh, sweetie!
-Chcę to oddać.
-Sure?
-Yep.
Ściągnęłam ten obciachowy strój i podałam go Hazzie, a on odłożył to na swoje miejsce. Zaczęłam ubierać następny strój. Boże, co to jest?! Po raz kolejny zawołałam moje Hazziątko, a on ponownie zagwizdał.
-Oh, again?
-Kupujemy ten?
-There's no way!
-Ugh. Idź następny przymierzyć.
Znów ściągnęłam, oddałam i zaczęłam przymierzać kolejny. Ja pierdole, co ja, dziwka jestem? Pokazałam się szybciutko Harry'emu a on ponownie ponownie zagwizdał.
-Fuck off, Harry.
-Why?
-I look like a bitch in fuck-up. - powiedziałam z irytacją w głosie.
-Oh, sweetie, that isn't true.
-Really?
-No, sorry.
-Fuck off, dude!
I znowu. Weszłam, oddałam, przymierzyłam ostatni już strój. Jeśli już miałabym wybierać, to to był najlepszy strój. Nadal wyglądałam jak dziwka, ale nie było najgorzej. Pokazałam się Styles'owi a on klasnął w dłonie.
-Eureka!
-Oj, mój Archimedesie, bierzemy?
-Bierzemy.
Weszłam, ściągnęłam, ale tym razem poszliśmy razem do kasy. Dobrze, że nie ma tu żadnych fotoreporterów, to byłby koniec świata. Strój kosztował £400, dżizas krajst! Jak można dać tyle pieniędzy za głupi strój?! Harry'emu naprawdę musiało zależeć na tym.
Po zakupach w sklepie z damską bielizną poszliśmy do miliona innych sklepów by kupić jakieś pierdoły. Westfield to naprawdę wielkie centrum handlowe! Można się zgubić. A propos... Opowiem wam pewną anegdotkę. Mając 6 lat zgubiłam się w kalifornijskim TESCO. Upokorzenie.
Ból nóg nie dawał nam iść dalej. Ja, Harry, Niall i Nicki powróciliśmy na parking centrum handlowego, po czym wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy do domu. Wreszcie!
Btw. Trzy godziny do odlotu! Stres, stres, stres!
_________________________________________________________
No i mamy 23! Ciężko było mi się z tym zebrać, święta miałam zajęte, wszędzie jeździłam. Napisałam rozdział w sumie 27.12, ale tą końcówkę piszę 2 minuty oo północy, czyli już 28.12. Jestem zaskoczona, że odwiedziliście nas już 19,411, szok po prostu! :)
Liczę na komentarze, opinie, i jeszcze się zareklamuję! :')
-Oj dziewczynko, zrobię ci z twarzy jesień średniowiecza! - wykrzyknęłam biorąc do ręki kij od miotły. Wyglądałam jakoś tak.
-Ojć, sweetie! Jeszcze sobie krzywdę zrobisz.
-Masz śliczną buźkę. A szkoda by było ją delikatnie... ROZPIERDOLIĆ!!!!!!!!!!!
-A ty masz taki ryj, że gorzej być nie może!
Po wyklinaniu, biciu, Nicki skończyła leżąc na podłodze, a ja na niej, przyciskając ją do ziemi. Nagle ktoś otworzył drzwi. W progu stanęli... Harry i Niall. Ja na siostrze. Siostra pode mną. Istna porażka.
-Mam jedno pytanie... WHAT THE FUCK?! - zapytał ze zdziwioną miną Harry. Niall zaczął się śmiać, a my jak idiotki po prostu się... chichotałyśmy.
-Boże, z kim ja żyje?
-Jak masz kontakt z tym u góry to powiedz, że pięknego mi chłopaka stworzył. - powiedziałam wytykając zęby.
-Ależ to było zabawne. - powiedział z kamienną twarzą, ale po chwili podszedł i dał mi buziaka.
-Po co przyszliście? - spytałam.
-A to już nie możemy? - odrzekł Niall i się uśmiechnął.
-No pewnie, że możecie. Ale co chcieliście? - zapytała Nicki.
-Skończyłyście się pakować?
-Yep.
-No to wychodzimy.
-GDZIE?! - spytałam równocześnie z siostrą.
-Ostatni spacer przed wyjazdem. Co wy na to?
-Wychodzimy.
-Tylko, może... przebierzecie się z piżamy? - zaśmiał się Harry.
Poszłam do garderoby, wzięłam pierwsze lepsze ubrania, a następnie ruszyłam do łazienki by ogarnąć włosy i twarz. Kiedy już skończyłam, poszłam do pokoju Nicki, żeby zobaczyć czy już się ubrała. Miała na sobie te ubrania. Zrobiłam jej szybko fryzurę, po czym poszłyśmy do naszych chłopaków. Zeszliśmy wszyscy na dół, napisaliśmy kartkę dla mamy, a następnie ruszyliśmy na spacer.
-Lilly... - wyszeptał mi Harry do ucha. - Kocham cię.
-Ja ciebie bardziej.
Spletliśmy swoje dłonie i dalej szliśmy przez chłodne uliczki Londynu. Ach, Londyn! Piękna stolica pięknego kraju. Szkoda mi będzie wyjeżdżać, nawet na te 2 tygodnie. Z Harry'm, Nicki, Niall'em, Zayn'em, Liam'em, Louis'em i... Eleanor.
Eleanor. El. Elka. Elżul. Elżunia. Kabanos. Ziemniak. Pyra. Sorry not sorry!
-Mhm.
-Co?
-Nic, tak po prostu... szkoda stąd wyjeżdżać.
-To tylko 2 tygodnie. Coś mi się wydaje, że nie tylko o to chodzi.
-To niby o co? - spytałam, a Harry tylko mi puścił oczko. Dziwny koleś.
Chwilę później jakaś fanka podeszła do nas i chciała zdjęcie. Wzięłam jej aparat i zrobiłam kilka zdjęć. No kto by pomyślał, że ja taka życzliwa? Hahahahaha, bicz plis. Podziękowała i odeszła.
-No to się zaczęło. - powiedział Niall biorąc głęboki oddech.
-Co się zaczęło? - spytała Nicki.
-Zaraz zleci się milion fanek...
-No i?
-Ale przecież chodzi o was. - odrzekł Harry.
-Ale co my? - zdziwiłyśmy się.
-Chodzi o to, że chcieliśmy ten dzień spędzić z naszymi dziewczynami, rozumiesz?
-Ale no wiesz... Directioners to też w pewnym sensie wasze "dziewczyny", a to wasz obowiązek.
-Jedziemy jutro w trasę, tam dopiero się zaczną wywiady, koncerty, spotkania z fanami. Nie będziemy spędzać razem aż tyle czasu.
-Okej, okej. Rozumiem.
Poszliśmy do najbliższej restauracji aby pozbyć się wszelkich frustracji. Niall błagał nas, żebyśmy wybrali pizzę. Zgodziliśmy się, zjedliśmy smaczny "obiad", a następnie poszliśmy do Westfield, aby dokupić potrzebne na wyjazd rzeczy. Niall i Nicki poszli do pierwszego lepszego sklepu, a my weszliśmy do sklepu z... bielizną! Harry powiedział, że chce mi kupić coś ładnego, bo nie wiadomo co tam się może dziać na tej trasie. Hahaha, pervert! Ale co mi tak, wzięłam to na serio. Wzięłam go na jeden z działów.
-Pomóż mi coś wybrać.
-Serio? Haha.
-A co? Nie chcesz? - spytałam wytykając zęby.
-No jasne, że chcę. Czekaj, zaraz coś wybiorę. - powiedział i zaczął szperać po wieszakach. W moich oczach wyglądało to bardzo zabawnie.
-To, to, to, czy to? Wybieraj. - powiedział.
-Ty chyba sobie żartujesz!
-Mówię całkiem poważnie.
-Boże, z kim ja żyję!
-Idź przymierz i się mi pokaż.
Z poirytowaniem na twarzy odeszłam w stronę przymierzalni, gdzie zawiesiłam bieliznę. Zaczęłam od ostatniego z wymienionych przez Styles'a strojów. Na początku ubrałam górę i wtedy już nawet nie miałam zamiaru ubierać dołu. Porażka. Zawołałam Hazzę a on tylko zagwizdał. Idiot!
-Nie będę chodzić w takim gównie.
-Nie podoba ci się?
-Are you fucking kidding me, right?
-Oh, sweetie!
-Chcę to oddać.
-Sure?
-Yep.
Ściągnęłam ten obciachowy strój i podałam go Hazzie, a on odłożył to na swoje miejsce. Zaczęłam ubierać następny strój. Boże, co to jest?! Po raz kolejny zawołałam moje Hazziątko, a on ponownie zagwizdał.
-Oh, again?
-Kupujemy ten?
-There's no way!
-Ugh. Idź następny przymierzyć.
Znów ściągnęłam, oddałam i zaczęłam przymierzać kolejny. Ja pierdole, co ja, dziwka jestem? Pokazałam się szybciutko Harry'emu a on ponownie ponownie zagwizdał.
-Fuck off, Harry.
-Why?
-I look like a bitch in fuck-up. - powiedziałam z irytacją w głosie.
-Oh, sweetie, that isn't true.
-Really?
-No, sorry.
-Fuck off, dude!
I znowu. Weszłam, oddałam, przymierzyłam ostatni już strój. Jeśli już miałabym wybierać, to to był najlepszy strój. Nadal wyglądałam jak dziwka, ale nie było najgorzej. Pokazałam się Styles'owi a on klasnął w dłonie.
-Eureka!
-Oj, mój Archimedesie, bierzemy?
-Bierzemy.
Weszłam, ściągnęłam, ale tym razem poszliśmy razem do kasy. Dobrze, że nie ma tu żadnych fotoreporterów, to byłby koniec świata. Strój kosztował £400, dżizas krajst! Jak można dać tyle pieniędzy za głupi strój?! Harry'emu naprawdę musiało zależeć na tym.
Po zakupach w sklepie z damską bielizną poszliśmy do miliona innych sklepów by kupić jakieś pierdoły. Westfield to naprawdę wielkie centrum handlowe! Można się zgubić. A propos... Opowiem wam pewną anegdotkę. Mając 6 lat zgubiłam się w kalifornijskim TESCO. Upokorzenie.
Ból nóg nie dawał nam iść dalej. Ja, Harry, Niall i Nicki powróciliśmy na parking centrum handlowego, po czym wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy do domu. Wreszcie!
Btw. Trzy godziny do odlotu! Stres, stres, stres!
_________________________________________________________
No i mamy 23! Ciężko było mi się z tym zebrać, święta miałam zajęte, wszędzie jeździłam. Napisałam rozdział w sumie 27.12, ale tą końcówkę piszę 2 minuty oo północy, czyli już 28.12. Jestem zaskoczona, że odwiedziliście nas już 19,411, szok po prostu! :)
Liczę na komentarze, opinie, i jeszcze się zareklamuję! :')